niedziela, 1 lipca 2012

chujowo, ale stabilnie.

w związku z tym, że próbowałam już na wszelkie sposoby szablon za pomocą opcji szablonowych ogarnąć, oczywiście bez skutku, zmuszona zostałam do przegrzebania kodu html. a jako, że nie mam o tych sprawach zielonego pojęcia, pomocną ręką posłużył artur. mniej więcej pomógł, powiedział, że jeszcze cośtam sam w domu popróbuje, bo u mnie nie szło, potłumaczył, potłumaczył i poszedł. efekt jest taki, że szablon wygląda prawie tak, jakbym sobie tego życzyła. czyli mogę się przeprowadzać śmiało. chyba blogspot nie będzie mnie denerwował bardziej niż onet. 

idę, bom wymęczona jak koń po westernie. na refleksyjne notki jeszcze przyjdzie czas. 
idę. poszukiwać na internecie przeróbek balotelliego. najbardziej to mi się oczywiście ta dragonballowa podoba.
i taka mnie refleksja naszła, aby podsumować notkę, że mnie też by chyba bardziej cieszyło udawanie, że chorągiewka to mój długachny pisior, niż jakaśtam bramka. phi, jakaś śmieszna bramka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz