poniedziałek, 2 lipca 2012

sen miałam.

mój balotelli, king kong, nadzieja na przyszłość, nie podołał. właściwie to nawet nie wiem jak bardzo nie podołał, bo nie oglądałam. piłka moją miłością nie jest, a sport powinno się uprawiać, a nie oglądać, poza tym, ten stadion taki duży, ludki takie małe, piłki nie widać - po co więc oglądać? no cóż, konsekwencje przegranej balotelliego są takie, że będę musiała teraz w obozie pracy przeprosić hugo, który jest hiszpanem, a z którego śmiałam się bezczelnie, że jego drużyna przegra, bo to słabiaki. tak to jest, kiedy wydaje się osądy na temat czegoś, o czym nie ma się zielonego pojęcia. bo balotelli, kurwa.

walić. 
teraz będzie o poważnych rzeczach, mnianowicie o tytułowym śnie. śniła mi się jolanta i michaś. cała akcja miała miejsce na jakimś przedziwnym szkolnym korytarzu. michaś stoi pod oknem i z właściwą sobie miną nostalgicznie patrzy w przyszłość. jak to on. nagle, kilka kroków od niego otwiera się tunel czasoprzestrzenny, z którego wychodzę ja. w tym momencie pojawia się też jolanta, bowiem moja podróż do równległego wymiaru otworzyła jakiś nowy kanał i z tego powodu powstał jeszcze jeden wszechświat równoległy. i stąd właśnie ona. jako, że michasia nie widziałam kawał czasu, podchodzę do niego i się po koleżeńsku witam. przytulam jak do starego przyjaciela, bo przytulać się lubię i w tym momencie zaczyna się akcja. jolanta zbulwersowana moim postępowaniem do żywego, postanowia udzielić mi reprymendy. że mmż, że jak tak można, że on w innym wymiarze, a ja tutaj w ogóle po co i takie tam i blablabla. później wjeżdża na michasia, że on też powinien się wstydzić, bo kobieta w domu z obiadem czeka, a ten sobie stoi beztrosko na jakimś szemranym korytarzu i przyszłości wypatruje. ja oczywiście reprymendę olałam, bo stwierdziłam, że uścisk z kumplem to nic zdrożnego, jednak michaś skruszony, obiecał jolancie poprawę i poszedł kupić swej pannie kwiatki.
i tutaj jedno słówko w ramach podsumowania: 
michaś, ty pantoflu!


i o skojarzeniach. przyjaciółka od serca pewnego razu obwieściła, że ma plany na księgę o wieloznacznym tytule - 'dwie kreski' i kazała wybrać imię dla siebie. mój skrzywiony wtedy mózg pomyślał: dwie kreski? o ćpaniu będzie, ale ja przecież spida nie ciągnę, przyjaciółka od serca także, więc o co cho? nawet przez myśl mi nie przeszło, że owy tytuł wiązać się może raczej z porodzonym niedawno młodym. 
no cóż, bywa.

3 komentarze:

  1. nie ni, nie dość że narkomanka z ciebie, to jeszcze do cudzych facetów się przystawiasz. skandal, wstyd, ile ty masz właściwie lat? 16?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przejrzeliście mnie na wskroś. mało tego, że zdzira, to jeszcze ćpunka. cóż, prawda w oczy kole.

      Usuń
  2. Ćpun jeden, jeszcze czasoprzestrzeń zagina.
    Twoja postać? :D

    HAHA, OGARNĘŁAŚ. BLOG CI DZIAŁA.

    ~Szajba

    OdpowiedzUsuń